Jak na pierwszy dzień jesieni pogoda była zaskakująco
słoneczna. Pożółkłe liście opadały z drzew ozdabiając pobliskie trawniki oraz
chodniki. Niewielkie miasto Lancaster, znajdujące się w stanie Kalifornia było
zamieszkane przez około 15 tysięcy ludzi. Dzięki tak niewielkiej liczbie
większość mieszkańców kojarzyła siebie wzajemnie. A to dawny znajomy z liceum,
a tą panią kojarzy, gdy robi zakupy w supermarkecie.
Młodzież w tym mieście do najświętszych nie należała,
ale oczywistą rzeczą jest to, że istnieją wyjątki. Nauczycielom trudno było
przypilnować swoich uczniów. Czuli się bardzo dorośli i większość osób uważała,
że może już wszystko. Jednak każdy prędzej czy później musi ponieść
odpowiedzialność za swoje czyny…
Dziewczyna
o długich, brązowych włosach szła sennym krokiem jedną z niewielkich uliczek w
mieście. Co chwilę ocierała się przypadkowo o któregoś z przechodniów a czasem
nawet na kogoś wpadała, wtedy cicho przepraszała i ruszała dalej. Jej oczy były
zaczerwienione oraz podkrążone, co mogło świadczyć o niewielkiej ilości snu.
Zatrzymała się nagle i zaczęła odczytywać ogłoszenie, które wisiało na płocie,
który znajdował się przy jednorodzinnym domu. To co wyczytała wyraźnie
spowodowało u niej zdenerwowanie. Rozejrzała się wokół. Miała szczęście,
ponieważ w pobliżu nie było już nikogo, od razu
zerwała kartkę z płotu i schowała ją do torebki.
Od
nieszczęśliwych wydarzeń w poprzednią sobotę Alison nie mogła normalnie sypiać
po nocach. Gdy tylko zamykała oczy w jej głowie pojawiał się widok martwego
ciała, które leży bezwładnie przy krawężniku. Wyrzuty sumienia dręczyły ją
najbardziej ze wszystkich osób, które się znajdowały na tej imprezie. Wszyscy
inni ruszyli dalej ze swoim życiem, a ona myślała o tym cały czas. Wyszukiwała
w internecie informacji o chłopaku, którego zabili. Liam Walker miał niecałe
szesnaście lat, chodził do pierwszej klasy w tym samym liceum co ona. Co chwilę
na swój profil wrzucał linki do piosenek Eminema. Nieco się zdziwiła, gdy zajrzała
na jego profil na Instagramie, na którym zobaczyła co najmniej dziesięć zdjęć,
które przedstawiały skręconego blanta. Pomimo tak młodego wieku sięgał już po
takie rzeczy… Czym on sobie zawinił, że spotkał go taki los? Nikt nie zasługuje
na śmierć w tak młodym wieku.
Przez
cztery dni Alison nie była obecna w szkole, ponieważ po nieprzespanych nocach
nie nadawała się kompletnie do niczego. Dziś właściwie nie zmieniło się zbyt
wiele, ale nie chciała pogarszać jeszcze bardziej swojej frekwencji. Gdy tylko
przekroczyła próg szkoły rozległ się głośny dzwonek, który oznajmił przerwę.
Nie mogło być idealnie, na pierwszą lekcje nie zdążyła. Uczniowie, którzy
wychodzili z klas ruszali od razu w stronę kolejnej sali lub w kierunku szafek.
Ali rozglądała się po ludziach poszukując swojej przyjaciółki, aż w końcu
odnalazła ją. Podbiegła do wysokiej blondynki, która wyciągała książki z
szafki.
-
Nina, wpadniemy w ogromne kłopoty! Policja go już szuka! – starała się szeptać,
ale była za bardzo roztrzęsiona – Spójrz! – wyciągnęła zerwane wcześniej
ogłoszenie i drżącymi rękoma wręczyła je koleżance. Po odczytaniu zachowała się
zupełnie inaczej niż Alison. Ze zdenerwowaniem pogniotła kartkę, po czym
wrzuciła ją do swojej szafki.
-
Nie będziemy o tym rozmawiać, rozumiesz? A już w szczególności nie tutaj! –
wysyczała do Alison, która kompletnie nie rozumiała postawy swojej
przyjaciółki. Zmierzyła przyjaciółkę przybierając najbardziej wściekłe
spojrzenie na jakie było ją stać. Zabrała pogniecione ogłoszenie i ruszyła w
kierunku sali, w której miała się odbyć lekcja języka francuskiego.
***
Znudzona
Nina zajęła przedostatnią ławkę. Jak większość osób z jej grupy, nie znosiła
lekcji matematyki. Tego przedmiotu nauczał ich profesor Adams, pomimo dość
podeszłego wieku ten mężczyzna tryskał energią i starał się ich wszystkich
zarazić swoją miłością do tego przedmiotu. Niestety, z lekcji na lekcje robiło
się coraz trudniej, a uczniowie coraz bardziej się zniechęcali.
-
Dzień dobry kochani! – zawołał wesoło wyłysiały mężczyzna, który wszedł śmiałym
krokiem do sali. Parę osób odmruknęło mu ciche dzień dobry – Na poprzednich
zajęciach zakończyliśmy naukę z rachunku prawdopodobieństwa. Przypominam o
poniedziałkowym teście, który sprawdzi waszą wiedzę z tego działu. Mam
nadzieję, że pilnie się uczycie – po tych słowach zrobił krótką przerwę w
swojej wypowiedzi. Nina westchnęła głęboko. Kompletnie o tym nie myślała.
Jeżeli pomyślnie zakończy ten semestr nauki to będzie oznaczać, że ktoś na
górze czuwa nad nią.
-
Zgodnie z programem nauczania kolejnym działem, którym powinniśmy się zająć
jest stereometria. Z mojego doświadczenia wynika, że to najbardziej
znienawidzony dział przez uczniów – ciągnął dalej profesor. Nina zamknęła oczy.
Nie mogła tego dłużej słuchać. Po co jej matematyka? Nie do końca wiedziała
czym będzie się zajmować w przyszłości, jednak pewne było to, że jej przyszłość
nie będzie związana z matematyką. Z myśli wyrwało ją ciche pukanie do drzwi. Do
klasy wszedł chłopak.
-
Dzień dobry, przepraszam za spóźnienie – powiedział cicho do nauczyciela, który
zaczął mu się przyglądać z nad swoich okularów.
-
Pan Evans, tak? – zapytał się profesor, który zaczął przeglądać listę uczniów.
Chłopak odgarnął swoją grzywkę z czoła i kiwnął głową – No niestety zostały
tylko ostatnie ławki. Proszę zajmij którąś z nich. Tak jak wcześniej mówiłem
pozostałym od dnia dzisiejszego będziemy zajmować się działem stereometrii,
więc otwórz podręcznik na tym dziale – chłopak zaczął przechodzić pomiędzy
ławkami, a im bliżej znajdował się Niny, tym bardziej wydawał się jej znajomy.
Aż w końcu połączyła fakty. Był jedną z osób, która znajdowała się na sobotniej
imprezie. A co więcej został na niej do samego końca, co równoważy się z tym,
że łączy ich ten sam sekret. Gdy zajął miejsce za Niną, ta natychmiast
odwróciła się w jego stronę.
-
Co ty tutaj robisz? – wyszeptała do chłopaka, który zamiast odpowiedzieć jej w
normalny sposób posłał jej tylko tajemniczy uśmiech. Zaintrygowana wpatrywała
się w chłopaka, aż w końcu przemówił.
-
Niezły zjazd był w sobotę. Mam tego więcej, jeśli chcesz – dziewczyna z
prędkością światła zwróciła się w stronę tablicy. Siedziała sztywno. Próbowała
słuchać profesora, ale nie potrafiła się skupić już na lekcji.
***
Po
skończonych lekcjach Alison stanęła na szczycie schodów, skąd miała idealny
widok na wszystkich uczniów. W tym momencie potrzebowała tylko jednej osoby, z
którą chciałaby porozmawiać. Nie wie skąd w niej narodziła się taka chęć, ale
postanowiła spróbować. Zrobi wszystko, aby choć po części wyjaśnić całą
sytuację. Przez większą połowę lekcji historii myślała o tym, żeby po lekcjach
wybrać się na policję. Jednak jako osoba, która przez większość życia kieruje
się dobrem innym stwierdziła, że nie może tego zrobić. Policjanci od razu by
zaczęli zadawać pytania kto znajdował się na tej imprezie, czyj to był pomysł,
dlaczego tyle zwlekała. Wszyscy ponieśliby konsekwencje, a ona stałaby się najbardziej
znienawidzoną osobą w tym mieście. Każdy by o niej mówił.
Wybudziła
się z zamyślenia, gdy dostrzegła swój cel. Stał oparty o szafkę, a obok stał
jego kumpel. Oboje o czymś cicho rozmawiali, co chwilę rozglądając się wokół.
Czyżby coś ukrywali?
-
MacKanzie! – krzyknęła, na co kilka osób podniosło głowę. Czy wy do
cholery nazywacie się MacKanzie? Martina zna od dzieciństwa, ponieważ
mieszkali na tym samym osiedlu. Wspólnie bawili się na osiedlowym podwórku, aż
pewnego dnia Martin przestał wychodzić. Mama Alison tłumaczyła, że jego rodzina
przechodzi przez trudne chwile, a ona jest za młoda, aby to zrozumieć. Niedługo
po tym jej matka powiadomiła ją o tym, że czeka ich przeprowadzka do domu
jednorodzinnego z dużym ogródkiem. Dziewczynka tak się ucieszyła na myśl o
nowym pokoju i nowych koleżankach, które będą mieszkać obok niej. Zapomniała na
jakiś czas o Martinie. Gdy podrosła i przypominała sobie o jego istnieniu
zastanawiała się co takiego go spotkało, ale nie spytała się o to swojej
rodzicielki. Gdy poszła do liceum zaczęła codziennie spotykać tego chłopaka,
pomimo różnicy wieku mają wspólne zajęcia. Martin już nie był tym słodkim
chłopczykiem, który zawsze namawiał ją do zabawy w chowanego. Teraz był znany
przede wszystkim ze swojego agresywnego zachowania, łatwo się denerwował, dużo
przeklinał. Alison zauważyła, że po lekcjach jeździ samochodem, ale niezbyt
odpowiedzialnie. Raz o mało nie spowodował wypadku, gdy wyjeżdżał z parkingu i
wymusił pierwszeństwo na tirze. Ich dotychczasowe kontakty ograniczały się do
krótkiego przywitania, więc chłopak był bardzo zdziwiony, gdy Alison zwróciła
się do niego.
-
Co jest? – zapytał z bladym uśmiechem. Prawdopodobnie przeczuwał na jaki temat
chce porozmawiać. Zmierzyła chłodnym spojrzeniem przyjaciela Martina. Nie
chciała, aby był przy tej rozmowie.
-
Chcę z tobą porozmawiać. Na osobności – powiedziała kładąc duży nacisk na
ostatnie słowa. Martin jęknął.
-
Nie chcę z tobą zostać sam. Ja wiem o czym ty chcesz rozmawiać! Dlaczego Chuck
nie może przy tym być? Przecież też był tamtej nocy z nami – chłopak próbował
protestować, jednak jedno wściekłe spojrzenie Alison wystarczyło.
-
Porozmawiamy później, powodzenia – Chuck zaśmiał się, a zrezygnowany Martin
podążył za Alison. Usiedli na ławce, która znajdowała się na tyłach szkoły.
Lekcje się skończyły, więc mało prawdopodobne było to, aby ich ktoś podsłuchał.
-
Wiesz, że wszyscy uważają, że to ty przyczyniłeś się do tego. To twoja wina… -
wyciągnęła z torebki pogniecioną kartkę. Chłopak odczytał ogłoszenie o
poszukiwaniach Liama, nie zareagował tak jak Nina. Przez chwilę siedział
załamany i wpatrywał się w zdjęcie Liama, które widniało na ogłoszeniu.
-
Alison, proszę uwierz mi. To nie ja. Przysięgam – powiedział zachrypniętym
głosem. Był tym naprawdę przerażony.
-
Pomogę ci udowodnić twoją niewinność. Ale nikt nie może o tym wiedzieć. Gdy
odkryjemy kto doprowadził do śmierci… podejmiemy razem decyzję co z tym faktem
zrobimy – oświadczyła i tak jak sądziła, Martin nie sprzeciwił się. Ale nie
wyglądał na zadowolonego z faktu, że ktoś postanowił mu pomóc. Ali nie do końca
wierzyła w jego niewinność, wszystko świadczyło przeciw niemu. Ale co jej
szkodzi mu pomóc? Jeśli rzeczywiście nic nie zrobił powinien być wdzięczny, że
wyraża chęć pomocy, a jeżeli kłamie i Alison to odkryje, wtedy chłopak poniesie
konsekwencje.
-
Jak ty chcesz mi pomóc?
-
Na początek chcę zobaczyć miejsce, w którym zakopaliście jego ciało.
-
Po co?
-
Po prostu… Chcę to zobaczyć.
-
Teraz? W sumie możemy pojechać moim samochodem – od razu wstał, wyciągnął
kluczyki od auta z kieszeni i już był gotów ruszyć w stronę parkingu.
-
Nie wsiądę z tobą do auta! Pójdziemy pieszo, spotkamy się przy sali pod
wieczór, napisze do ciebie – oznajmiła chłopakowi, który nie widząc wyjścia z
tej sytuacji zgodził się na te warunki. Ali wstała z ławki, pożegnała się
krótko z chłopakiem i powoli zaczęła się oddalać.
-
Nie wiem czy będziesz w stanie mi pomóc – oświadczył chłopak, który niespodziewanie
ją dogonił i teraz szedł przy jej boku.
-
Niby czemu? – zapytała delikatnie zbulwersowana. Fakt, będzie to trudne
zadanie. Ale wierzyła, że poradzi sobie z tym. Porozmawia z każdym kto był na
zabawie. Wyszuka osoby, która pierwsza powiedziała, że to Martin zabił Liama.
Wierzyła, że sobie poradzi.
-
Nie wiesz połowy rzeczy, która się stała tamtego dnia.
-
O czym ty mówisz?
-
Porozmawiamy później – chłopak wycofał się i ruszył w kierunku parkingu. Rozglądał
się wokół, ale dookoła nikogo nie było. Alison spojrzała się na budynek szkoły,
wtedy dojrzała w oknie jakiegoś człowieka. Niestety, nie zdążyła się mu
przyjrzeć, bo natychmiast zniknął.
Dobry wieczór. Sama nie wiem od czego zacząć. Chyba na początek podziękuję za wszystkie komentarze, które pojawiły się w krótkim wstępie! Nawet nie wiecie jak mi się miło robi, gdy czytam, że wzbudziłam zainteresowanie co było moim celem. Nie spodziewałam się, że tyle osób wejdzie na mojego bloga. Bardzo, bardzo, bardzo mocno dziękuję! Nie mam pojęcia czego oczekujecie, ale mam nadzieję, że wam się spodoba to co wymyśliłam. Opowiadanie nie będzie należało do długich, myślę że 15 rozdziałów to max. Nie chcę naciągać tej historii. Wydaje mi się, że ten rozdział do najciekawszych nie należy, ale chcę was zapoznać z bohaterami, tak abyście się nie gubili, gdy zacznie się akcja. Postanowiłam, że nie podam wam wszystkiego na tacy, przez jakiś czas będziecie żyć w niewiedzy i tylko możecie podejrzewać co się wydarzyło na imprezie. Choć nie długo dowiecie się wielu ważnych faktów. Niektóre sprawy staną się jasne, a póki co musicie się zadowolić tym co jest. Zgodnie z prośbą powiększyłam czcionkę. Mam nadzieję, że teraz jest dobrze. Błędy sprawdziłam powierzchownie. Śmiało, wytykajcie mi wszystko! :) A teraz zabieram się za czytanie Waszych blogów, liczę, że będziecie chcieli tutaj zaglądać dalej! Miłego wieczoru!
Dobry wieczór! :D
OdpowiedzUsuńGdy tylko zobaczyłam w Twoim komentarzu, że dodałaś nowy rozdział, od razu odiwedziłam Twojego bloga i zabrałam się za czytanie.
Rozdział naprawdę bardzo mi się spodobał. Z pewnością nie jest nudny. Ciekawe wprowadzenie do tematu. Morderstwo? Kurcze, ciężko będzie im utrzymać to w tajemnicy. Takie rzeczy zazwyczaj szybko wychodzą. Jestem ciekawa jak bohaterowie sobie z tym poradzą. Podoba mi się Alison. Z jednej strony jest twarda, a przynajmniej stara się taka być, a z drugiej widać, że ma uczucia. Chyba jako jedyna... chociaż jest jeszcze Martin. Nie wiem czy naprawdę jest winny, ale chyba nie potrafiłby tak dobrze udawać? Wyglądał na poważnie przejętego. Jestem strasznie ciekawa jak to się dalej potoczy. Zakopali ciało? Aż mnie ciarki przechodzą, a Alison chce zobaczyć to miejsce. Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział. :)
U mnie też właśnie pojawił się nowy wpis. Serdecznie zapraszam. Życzę mnóstwa weny. :*
http://lost-memories-lost-love.blogspot.com/
Cześć, jestem Elliaze!
OdpowiedzUsuńTo,tak na wstępie, a teraz przejdę do Twojego opowiadania. Szczerze powiem, że trafiłam do Ciebie przez przypadek i nie sądziłam, że jakoś się tym zainteresuję. Jednak przeczytałam wstęp, a teraz pierwszy rozdział i powiem, że zmieniłam zdanie. Zaciekawiłaś mnie bardzo, bardzo mocno. Po za tym widzę, że w bohaterach masz Crystal i Daniela, więc masz mnie chociażby tym. ( Nie wiem, czy Ty też, ale ja jestem mega fanką Teen Wolfa, więc przyjemnie się patrzy jak ktoś wykorzystuje ich wizerunki do swojego opowiadania). Co do rozdziału to bardzo mi się spodobało. Widać, że Alison to wszystko strasznie przejmuje i chce się dowiedzieć prawdy, co tak naprawdę wydarzyło się na tej imprezie. Mam nadzieję, że jej się uda wyjaśnić całą sprawę.
Czekam na nowy rozdział, dodaję do ulubionych i życze mnóstwa weny.
Pozdrawiam!
PS. W wolnej chwili, wpadnij do mnie. A nuż może zainteresuje Cię to o czym pisze ;)
Nienawidzę, gdy piszę komentarz a nagle strona mi się zamyka. ;_;
OdpowiedzUsuńRozdział wzbudził we mnie większe zainteresowanie. Co prawda, dopiero poznaje bohaterów, poznaje rzeczy, które zrobili lub nie zrobili... ale podoba mi się na maksa. :D Jestem ciekawa co wydarzy się w drugim rozdziale, czekam na niego niecierpliwie! Przysyłam ogromną dawkę weny.
Miłego dnia i pozdrawiam. :>
Cześć! Przepraszam, że dopiero teraz Ciebie odwiedzam :( Ale wzięłam się do roboty!
OdpowiedzUsuńJuż wiemy, że chodzi o jakieś morderstwo, tylko pytanie czy rzeczywiście uda im się to utrzymać w tajemnicy? Hmmmm... Uwielbiam tajemnicze uśmiechy przystojniaków z opowiadań <3 Zapowiada sie naprawdę super akcja! Czekam na więcej!!
PS: Nie chcę się czepiać, bo nie na tym to polega, ale mam pytanie - mogłabyś poprawić fragment "Miała szczęście, [ponieważ na horyzoncie nie znajdowało się już żadnego człowieka], od razu zerwała kartkę z płotu i schowała ją do torebki."
Przepraszam, ale mnie to ugryzło w oczy :P Ale wszystko pięknie! Nie gniewaj się! :*
Weny dużo dużo i czekam na dalszy ciąg!
Pozdrawiam!!
Przyznam, że wprowadzenie było szybkie, moim zdaniem nawet odrobinę za prędkie. Przede wszystkim zastanawia mnie co sprawia, że dziewczyna chce pomóc swojemu koledze sprzed lat, z czasów właściwie tylko i wyłącznie dzieciństwa, zwłaszcza, gdy nie wierzy w jego niewinność. Czyżby chciała się po prostu pobawić w detektywa, podnieca ją to w jakiś sposób, czy co? Bo coś na rzeczy musi być, bo nikt nie postępuje tak bez większych powodów. Chłopak przedawkował, a przynajmniej ja tak to rozumiem na chwilę obecną, a więc ktoś sprzedał mu trefny towar lub ewentualnie w stanie upalenia mu odbiło i sam sobie coś zrobił lub inni w stanie upalenia mu coś zrobili. Ta sprawa mnie nurtuję, więc z pewnością jeszcze tutaj wrócę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;-)
Dopiero teraz trafiłam na tego bloga i powiem ci szczerzę, że mnie zainteresowałaś. Jutro będę mieć troszkę więcej czasu i postaram się przeczytać pozostałe rozdziały. Na teraz mogę szczerze powiedzieć, że piszesz dobrze i ciekawie i w końcu doczekałam się u kogoś narracji trzecioosobowej:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i życzę dużo dużo weny!
honey
what-now-baby.blogspot.com