sobota, 11 czerwca 2016

T W O

                Zmęczona Alison usiadła na zimnych schodach, które prowadziły prosto na salę, w której bawili się parę dni temu. Bardzo się spieszyła na spotkanie z Martinem, a że mieszka prawie na obrzeżach miasta miała spory kawałek do przejścia. Niestety, on nie podchodził do sprawy w ten sam sposób co ona. Zależało jej, aby zobaczyć miejsce, w którym pochowany jest Liam. Z racji tej, że się bardzo spieszyła, aby zdążyć na konkretną godzinę, nie ubrała się w odpowiedni sposób do pogody. Popołudniu zerwał się silny wiatr, a nad miastem zawisły ciemne chmury, które zwiastowały ogromną ulewę. Dziewczyna owinęła się szalikiem, była to jedyna rzecz, którą zdążyła złapać, gdy wychodziła ze swojego pokoju. Z każdą kolejną minutą spóźnienia była coraz bardziej wściekła na Martina. Gdy minęło dwadzieścia minut była już gotowa opuścić miejsce i działać samodzielnie. Ale nagle podjechało białe auto, kierowca zaparkował w wyznaczonym miejscu przed budynkiem.
                 Już myślałam, że nie masz zamiaru się pojawić – mruknęła w stronę chłopaka, który zmierzył ją jedynie wzrokiem.
                 W bardzo odpowiedni sposób się przygotowałaś. Nie wiem czy jesteś świadoma, ale idziemy do lasu – otworzył bagażnik, a Alison przeszły dreszcze po ciele. Przez moment bała się co wyciągnie, ale kamień jej spadł z serca, gdy rzucił w jej stronę bluzę, która wydawała się bardzo ciepła – W lesie znajduje się jezioro. A nie wiem czy wiesz, ale przy wodzie zawsze jest zimno.
                 Dziękuję – powiedziała, gdy założyła na siebie bluzę. Martin sprawiał wrażenie bardzo zdenerwowanego. Ali zaczęła się zastanawiać nad powodem, dla którego chłopak się spóźnił. Wcześniej uważała, że taki już jest. Niepunktualny. Nieodpowiedzialny. Gdy szli razem przez cmentarz, a wokół nich panowała głucha cisza, Alison była pewna, że coś musiało się stać. Kobieca intuicja jeszcze nigdy jej nie zawiodła.
                 Robi się ciemno – zauważył chłopak. Słońce już dawno zaszło, a przez chmury, które w dalszym ciągu wisiały nad miastem można było odnieść wrażenie, że jest bardzo późna godzina. Martin zatrzymał się i ze swojego plecaka wyciągnął dwie latarki. Jedną wręczył Alison. Był on naprawdę przygotowany.
                 Skąd właściwie wiesz gdzie jest zakopane jego ciało? – spytała nieśmiało Ali, która zaczęła oświetlać sobie drogę dookoła. Szła ostrożnie za Martinem odkąd wyszli tylnym wyjściem z cmentarza i wkroczyli w ścieżkę, która zaprowadziła ich prosto do lasu. Pomimo oświetlenia co chwilę potykała się o jakąś większą gałązkę lub o zwykłą szyszkę.
                 Nie tylko ty chciałaś zobaczyć to miejsce – odpowiedział tak cicho, że Alison ledwo co go usłyszała. Usłyszała jakiś dziwny szelest za sobą, jakby łamanie gałęzi. Czy ktoś ich śledzi? Odwróciła się i poświeciła latarką szukając jakiejkolwiek oznaki życia – Wszystko w porządku?
                - Wydawało mi się, że ktoś jest w pobliżu – powiedziała mu zgodnie z prawdą. Bardzo się bała. Gdyby ktoś jej dwa tygodnie temu powiedział, że będzie znajdować się w lesie, ponieważ chce zobaczyć miejsce, w którym jest zakopane ciało chłopaka, który został zabity podczas imprezy, a ona będzie się znajdować z mordercą to prawdopodobnie powiedziałaby temu komuś, że oszalał. Choć jeśli Martin rzeczywiście przyczyniłby się do śmierci tego chłopaka to czy teraz szłaby sobie tak normalnie do tego miejsca? – Dlaczego chciałeś zobaczyć to ciało?
                 Trudno mi jest to wytłumaczyć – wyszeptał i w tym samym momencie się zatrzymał. Alison, która ciągle spoglądała w prawą część lasu, nie zauważyła nagłego zatrzymania i wpadła na chłopaka – Codziennie słyszę co rzekomo zrobiłem, a jedyną osobą, która mi wierzy to Chuck. Parę dni temu miałem taką chwilę, podczas której naprawdę uwierzyłem w to wszystko. A co jeżeli rzeczywiście uderzyłem go na tyle mocno, że on upadł? I uderzył się w skroń? W końcu miał głowę przy krawężniku… Uwierzyłem, że byłem w takim amoku… że nie pamiętałem co tak naprawdę zrobiłem później. Chciałem tutaj przyjść, chciałem się pomodlić nad jego zakopanym ciałem, prosić Boga o przebaczenie, bo ja nie chciałem tego zrobić! Ale gdy już tutaj się pojawiłem uświadomiłem sobie, że to nie moja wina. Jestem niewinny. Jedyną rzeczą, którą zrobiłem temu chłopakowi to sprzedanie mu naprawdę mocnego policzka, ale miałem ku temu powód – skończył swoją opowieść i od razu ruszył ponownie naprzód. Alison, która była zszokowana otwartością chłopaka musiała przyspieszyć kroku, aby go dogonić. 
                 Co takiego się działo na tej imprezie? – spytała się Alison wracając myślami do ich wcześniejszej rozmowy. Co on miał takiego na myśli?
                 Alison, zrozum, że ja nie chcę o tym rozmawiać – oświadczył Martin dość chłodnym tonem. Jasne już było dla Alison to, że więcej jej dziś nie powie. Westchnęła głęboko. Jak ona ma mu pomóc? Im bliżej znajdowali się wody, tym bardziej robiło się chłodniej. Gdy temperatura osiągnęła około zera zatrzymali się. Blisko wody znajdowała się rozkopana ziemia, z daleka była widoczna dziura.
                 Czy to tutaj? – wyszeptała bardziej sama do siebie niż do Martina. Zaświeciła latarką prosto do dziury, było tam jednak pusto.
                 Nie ma go… Cholera! – krzyknął przerażony chłopak. Zaczął biegać dookoła dołu, świecił latarką dookoła, po pobliskich krzakach, jakby miał nadzieje, że znajdzie ciało Liama. Alison sama zamarła w przerażeniu, próbowała to wszystko poukładać, ale w jej głowie panował kompletny chaos. Zaczęła bardziej się przyglądać rozkopanej ziemi, stamtąd coś wystawało. Kompletnie zamyślona schyliła się i przyjrzała się tajemniczemu obiektowi. Była to biała, pognieciona kartka, na której było coś zapisane. Pociągnęła za róg i odczytała wiadomość.

                LEPIEJ DLA WAS BĘDZIE, GDY PRZESTANIECIE WĘSZYĆ…

                Po jej ciele przeszły dreszcze. W tym momencie była na poważnie przestraszona. Ktoś ich obserwuje? Rozejrzała się niespokojnie wokół. Nikogo nie było w pobliżu. No właśnie. Nikogo. Martin gdzieś zniknął… W jej głowie pojawiła się jedna teoria: Martin ją okłamał. On był winny śmierci chłopaka. Próbowała ustać na nogach, które były jak z waty. Strach sparaliżował całe jej ciało, nie mogła się w ogóle ruszyć. Była przekonana, że to koniec. Zamorduje ją za to, że próbuje rozwiązać tę sprawę. Czy w tym dole rzeczywiście powinno się znajdować ciało Liama, może jest przygotowany specjalnie dla niej? Strasznie zaczęła żałować, że nikomu nie powiedziała, gdzie tak naprawdę idzie…
                 Alison! – rozległ się męski krzyk. Poczuła, że kamień spada jej z serca. Ale czy rzeczywiście powinna czuć ulgę? Minimalnie rozluźniona, drżącymi rękoma chwyciła leżący kamień. Nie podda się tak łatwo. Powoli ruszyła w stronę skąd dochodziło wołanie, ściskając mocno kamień. Była gotowa w każdym momencie zaatakować chłopaka. On pojawił się znikąd, wyszedł zza któregoś drzewa co sprawiło, że Ali spanikowała i odruchowo rzuciła w niego kamieniem.
                 Zwariowałaś? – zapytał nerwowo trzymając mocno ramię, w które dostał.
                 Gdzie byłeś? – spytała dziewczyna, która póki co nie miała żadnych wyrzutów sumienia z powodu ataku na chłopaka. Trzymała się w bezpiecznej odległości od niego, w ostateczności była w gotowości na ucieczkę. W tym przypadku jej szanse były minimalne z powodu jej kiepskiej kondycji. Ale w końcu warto jej spróbować wszystkiego, jeżeli może to uratować twoje życie.
                 Zejdźmy bardziej w stronę wody to zobaczysz to co ja – powiedział przerażonym tonem – Tylko szybko proszę, chcę stąd się zmyć jak najprędzej.      
                Gdy tylko zeszli w stronę jeziora Ali zobaczyła to. Ogromna biała folia, która dryfowała po powierzchni wody. Od razu przypomniał jej się serial Miasteczko Twin Peaks, w którym w taką folię było owinięte ciało Laury Palmer. Czy tam było ciało Liama? Zaczęła się cofać.
                 Zmywamy się stąd – na to hasło obydwoje szybkim tempem ruszyli w kierunku cmentarza. Droga powrotna przebiegła zdecydowanie sprawniej. Usiedli w aucie z ogromną ulgą, że są cali. Martin odpalił silnik i wyjechał z parkingu, chcąc się oddalić jak najdalej od tego miejsca. Alison przez parę minut wahała się czy powinna powiedzieć chłopakowi o tajemniczej wiadomości, którą odnalazła.
                 Spójrz – wręczyła mu pogniecioną kartkę. Chłopak zatrzymał się pod miejscową plażą i odczytał wiadomość. Nie wydawał się jakoś szczególnie przestraszony czy zdziwiony. Przyjął to z obojętnością i oddał kartkę dziewczynie – Nie skomentujesz tego?
                 Alison… Nie mam pojęcia co to wszystko ma znaczyć. Wydaje mi się, że ktoś... Właściwie to nie ktoś, tylko osoba, która tak naprawdę przyczyniła się do śmierci Liama. Sam nie wiem czy to był ktoś kto jest nam w jakiś sposób bliski czy ktoś z tamtych chłopaków. Ale ten ktoś będzie próbował mnie wrobić – oświadczył ze złością. Dziewczyna westchnęła głęboko. Martin znajdował się w bardzo kiepskiej sytuacji.
                 Pomogę ci. Coś wymyślimy… - próbowała dodać mu otuchy, ale sama jakoś nie mogła uwierzyć w to co mówi. Jeśli ktoś będzie ich obserwować na każdym kroku to będzie im bardzo trudno oczyścić Martina.
                 Czy twoja pomoc ciągle będzie polegać na tym, że będziesz we mnie rzucać kamieniami? To serio zabolało…
                 Ja przepraszam… Znikłeś i tak nagle się pojawiłeś…
                 Nie rozmawiajmy już o tym.
                – W porządku, właściwie to mogę tutaj wysiąść…  wyszeptała. Marzyła o tym, aby znaleźć się w swoim pokoju, gdzie będzie mogła oczyścić już swój umysł. Tak bardzo marzyła o gorącej kąpieli, podczas której wszystko sobie uporządkuje.
                 Ty chyba zwariowałaś – oświadczył chłopak, a dziewczyna uniosła brwi ze zdziwienia. Chyba nie chciał jej zakazać powrotu do domu? – Nie puszczę cię samej… Odwiozę cię.
                 Martin… - zaczęła nieśmiało. Właściwie to sama nie wiedziała co powinna powiedzieć. Ale czuła, że to jedyne co w tym momencie musi – Dziękuję… za wszystko.
               
                ***

                Po gorącej kąpieli Alison w końcu położyła się na swoim łóżku. Sięgnęła po telefon i zaczęła przeglądać listę kontaktów. Chciała się skontaktować z Martinem, ale nie może go tak ciągle zadręczać. Więc wybrała numer do Niny. Po kilku sygnałach dziewczyna odebrała.
                 Co jest Alison? – warknęła zachrypniętym głosem. Czy wciąż jest na nią zła za to, że przyniosła tamto ogłoszenie do szkoły?
                 Wszystko w porządku? – zapytała lekko zaniepokojona.
                 W jak najlepszym – odpowiedziała, a po jej tonie poznała, że jest już zirytowana.
                 No dobrze, chciałam tylko się upewnić, że…  urwała zdanie, bo sama właściwie nie wiedziała w jakim celu zatelefonowała do Niny. Na początku chciała jej o wszystkim opowiedzieć, ale po co miałaby to robić? Jej przyjaciółka kompletnie się tą sprawą nie przejmowała, więc czy powinna ją tym zadręczać?
                 Siedzę z Jamesem... Nic mi nie jest. Odezwę się jutro, Ali – pożegnała się krótko, po czym się szybko rozłączyła. Kim do cholery jest James?





Oto przed wami rozdział drugi, który kompletnie mi się nie podoba. Miałam trzy wersje, ta wydaje mi się najlepsza z tych wszystkich. Kolejny rozdział będzie dłuższy i ciekawszy, bynajmniej według mnie.
To był dla mnie naprawdę ciężki tydzień. Jedyne co zrobiłam to zarejestrowanie się na studia i wybranie sobie kierunków, co było baaaardzo trudnym zadaniem. Nie mam nawet połowy rozdziału piątego, a dopóki nie będę go mieć to nie opublikuję rozdziału trzeciego. Ale mam nadzieję, że w tygodniu będę mieć wolny czas i nadrobię to wszystko.
No i kolejna sprawa - dziękuję za tak dużą liczbę wyświetleń. Bardzo mnie cieszy, że tyle osób tutaj zagląda. Bardzo, bardzo dziękuję. Wiem, że nie pisze jakoś rewelacyjnie, ale dopiero się uczę. Popełniam wiele błędów, ale jestem tylko człowiekiem. ;)
Życzę wam wszystkim miłego weekendu! :* 

7 komentarzy:

  1. Przeczytałam rozdział z mocno bijącym sercem! Normalnie czułam się tak jakbym była w tym lesie razem z Ali i Martinem. Jestem ciekawa kto zostawił tą karteczkę, kto odkopał ciało tego chłopaka i przede wszystkim jak to się dalej potoczy!
    Przesyłam dużo weny,
    Całuję :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Cieszę się, że Ci się spodobało i tak się wczulaś !:) pozdrawiam! :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie wiem jak zacząć ten komentarz, ale dobra. Walę prosto z mostu, wszystko co mi przyjdzie na myśl.
    Po pierwsze - widzę, że nie ja jedyna czułam się tak, jakbym tam była. Wszystko sobie dokładnie wyobrażałam i wszystko było tak strasznie realne, że aż szok. Moja wyobraźnia chyba zaczyna się otwierać na świat...
    Po drugie - gdy nie było tego ciała, gdzie powinno być od razu pomyślałam sobie "może to zombie?", chociaż to opowiadanie nie wiąże się z istotami tego typu. Potem ten worek, który pływał mi dosłownie przed oczami był serio creepy. Ale i tak to uwielbiam. Może to co piszesz to jakiś mały horror, kto wie? Albo to po prostu ja jestem taka strachliwa.
    Po trzecie - to samo pytanie przychodzi mi na język! Kim do cholery jest James? Czekam na kolejny rozdział, bo za pewne wtedy się to wyjaśni, chociaż w małym stopniu.
    Po czwarte i ostatnie - czyli coś co mnie troszeczkę zaintrygowało... zniknięcie chłopaka na jakiś czas. Wiadomo, może sobie gdzieś poszedł poszukać ciała, ale ja jednak byłam myśli "oho, coś jest nie tak".
    A no i, auuuć. Dostanie kamieniem w ramię na pewno bolało. Aż mnie dreszcze przeszły.
    Tak serio, bardzo serio nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału. Po prostu, to co ze mną robisz jest niewyobrażalne. Bawisz się moimi uczuciami w dodatku, tak nie można! :O Przysyłam ogrom weny i życzę jutrzejszego słonecznego dzionka!
    Pozdrawiam ;>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet nie wiesz jak się cieszę, że tak udało Wam się wczuć w tę sytuację. Nie spodziewałam się tego.
      W sumie to też byłby dobry pomysł. Zombie-Liam, który próbuje się zemscić. Hahaha. :D Ale w tym opowiadaniu można wykluczyć wszystkie nadnaturalne postaci etc.
      Taaaak, James będzie się pojawiać coraz częściej, ponieważ muszę się skupić także na innych postaciach a nie tylko na Alison i Martinie. :)
      Dziękuję za bardzo miłe słowa! Również pozdrawiam! :*

      Usuń
  4. Jezu dziewczyno to jest zajebiste.
    Podziel się trochę weną coo? :))
    Żebym ja tak umiała pisać jak ty to moje pułapki byłyby dawno skończone
    Kupuję historię i czekam na dalszy ciąg
    Anabeth :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z chęcią bym się podzieliła weną, ale problem z nią polega tylko na tym, że przychodzi do mnie w nocy i nie trwa tak długo. :D
      Ty sama nie piszesz źle, a ja nie piszę doskonale :) Bądź co bądź dziękuję za miłe słowa! Pozdrawiam! :*

      Usuń
  5. O bosh... przez ciebie nie będę spać po nocach...
    Tak serio świetnie piszesz ;)
    Lecę czytać dalej :)

    OdpowiedzUsuń