W
sobotni poranek Peter Walker wybrał się na połów ryb. Wczorajszego wieczoru
popadł w lekki konflikt ze swoją żoną. Oczywiście przyczyną kłótni było
zaginięcie jego ukochanego syna. Nie mógł już dłużej słuchać jak miłość jego
życia obarcza go winą. Liam nigdy nie sprawiał problemów wychowawczych,
obydwoje byli zaskoczeni i wstrząśnięci jego nagłym zniknięciem. Peter
nieustannie myślał co było powodem zaginięcia. Czasem miał złe przeczucie i
obawiał się, że z jego synem stało się coś naprawdę bardzo złego. Jednak wciąż
miał nadzieję, że to wszystko okaże się nastoletnim buntem Liama. Łowienie ryb
zawsze działało na Petera w sposób uspokajający. Dziś wybrał dość nietypowe
miejsce o którym zapomniał na dość długi czas. Miał do niego sentyment,
ponieważ jako młodzieniec spędzał tutaj bardzo wiele czasu.
Gdy
tylko zarzucił wędkę jego uwagę przykuła folia, która leżała na brzegu
kilkanaście metrów od kładki, na której przebywał Peter. Zniesmaczony faktem
ruszył w jej stronę chcąc ją usunąć z wody. Przeklinał dzisiejszą młodzież,
która w ogóle nie potrafi uszanować tego czym ich obdarzyła Matka Natura i
dewastują wszystko. Gdy znalazł się już bliżej i dojrzał co w sobie kryje folia
jego ciało zdrętwiało. Był na poważnie zszokowany, że tam znajduje się ludzkie
ciało. Nie wiedział co powinien zrobić, czy zajrzeć kto tam się znajduje czy
najpierw zadzwonić na policje? Stwierdził, że nie może tam zajrzeć sam. Bał się
tego czyje ciało może się tam znajdować.
Po
przyjeździe funkcjonariuszy Peter pamięta wszystko jak przez mgłę. Spełnił się
jego najgorszy koszmar. Widok martwego ciała jego syna prawdopodobnie
pozostanie w głowie już do końca życia. Przez kilkanaście minut stał spokojnie
w pobliżu policjantów, których pojawiało się coraz więcej. Nagle wybuchł
płaczem. Uświadomił sobie, że to wszystko dzieje się naprawdę, a cała sprawa
dotyczy jego jedynego syna, którego już nigdy nie przytuli do siebie, nie
pochwali, nie powie mu jak bardzo go kocha. Wiedział jedno, on nie chce żyć w
świecie, w którym stracił swoje dziecko. Bo ból, który właśnie czuje jest
najgorszym uczuciem na świecie.
– Panie
Walker, możemy już pana zabrać na komendę? Musimy porozmawiać – powiedział
spokojnym tonem jeden z policjantów. Sprawiał wrażenie lekko przestraszonego.
Ciekawe czy to było spowodowane strachem przed wybuchem ojca, który stracił
syna czy po prostu przerażenie wynikało z faktu, że w tak małym miasteczku
dzieją się tak okropne rzeczy.
***
Alison po
zjedzeniu obfitego śniadania włączyła telewizor w salonie. W sobotnie poranki
kochała się polenić. Ubrana w stare, dziurawe legginsy i do tego luźny t-shirt
czuła się najlepiej na świecie. Zrelaksowana zaczęła przełączać kanał po
kanale, aż w końcu trafiła na lokalne wiadomości. Dreszcze przebiegły po jej
ciele, gdy ujrzała wiadomość o odnalezieniu ciała Liama Walkera. Gdy podano
miejsce, w którym odnaleziono zwłoki, Alison poczuła jak robi jej się słabo.
Przed jej oczami nastała ciemność.
– Nie wiemy na
razie zbyt wiele. Jedno jest pewne, ten kto zabił tego nastolatka nie
pozostanie na wolności zbyt długo. Policja już rozpoczyna śledztwo w tej
sprawie – mówiła prezenterka wiadomości. Ali była przekonana, że już wkrótce
wszystko się wyda. Jaki był sens to wszystko ukrywać? Teraz poniosą jeszcze
większe konsekwencje. Po tej wiadomości nie mogła się skoncentrować na
kontynuowaniu swojego rytuału. Udała się na górę prosto do swojego pokoju,
chcąc obmyślić dalszy plan działania. Pomimo anonimowej wiadomości, która
mówiła, aby się nie wychylała, ona była gotowa do działania. Jej jedynym celem
było to, aby sprawiedliwości stało się zadość. Bez względu na to jak bliska
będzie jej ta osoba.
– Myślałem, że
już tutaj nie wejdziesz – usłyszała męski głos, gdy znalazła się już w swoim
pokoju. Zareagowała histerycznym krzykiem, sięgnęła po pierwszą lepszą rzecz i
rzuciła w kierunku chłopaka, który jakby nigdy nic siedział na jej łóżku – Ała!
Alison! Odbiło ci? Wczoraj dostałem kamieniem, dzisiaj… co to właściwie jest?
– Mi odbiło?! –
odkrzyknęła dziewczyna próbując uspokoić bicie swojego serca, podczas gdy
Martin badał opakowanie balsamu, którym go rzuciła – Od czego są drzwi? Nie
możesz jak normalny człowiek zapukać i wejść przez te cholerne DRZWI WEJŚCIOWE?
Masz szczęście, że moja mama jest w pracy! Oszalałaby, gdyby usłyszała mój
krzyk!
– Czy mam wyjść i
wejść jak normalny człowiek? – zapytał wesoło chłopak. Alison złapała się za
głowę.
– Już po fakcie.
Potraktuj to jako wskazówkę na przyszłość. Jak ty właściwie się tutaj dostałeś?
– Przez okno –
odpowiedział beztroskim tonem. Ali zgryzła wargi. Skąd on wiedział, które okno jest od jej pokoju? – Zajmijmy się
może czymś ważniejszym. Policja rozpoczyna śledztwo, ale dowiedziałem się
czegoś.
– Masz mi zamiar
powiedzieć czego? – zapytała zdenerwowana. Była wciąż wściekła na chłopaka.
Przyprawił ją prawie o atak serca. Po takich wydarzeniach jakie razem przeżyli
powinien wiedzieć, że nie wolno mu pojawiać się tak nagle. Wciąż ją jednak
niepokoił fakt, że chłopak dokładnie wiedział jakie okno prowadzi do jej
pokoju. Czy już tutaj kiedyś był? Czy po prostu ją podglądał?
– Na ciele Liama
znajdują się rany, ktoś go poranił jakimś ostrym narzędziem – oświadczył
dziewczynie. Alison jedynie zaczęła obgryzać paznokcie ze zdenerwowania. Jak
dla niej ta informacja zbyt wiele nie zmienia, chłopak wciąż jest martwy a
Martin jest uznany za mordercę przez wiele osób z ich towarzystwa – Czym niby
miałbym poranić Liama? Nie miałem przy sobie noża! Jestem jednak ciekawy…
Jestem pewien, że gdy sprawdzałem czy rzeczywiście nie żyje, to on nie miał
żadnych ran.
– Byliśmy w
szoku, może tego nie dostrzegliśmy… – Ali za każdym razem próbowała sobie
usprawiedliwić wszelkie niedostrzeżenia. Martin wstał i zaczął się rozglądać po
pokoju, jakby oczekiwał, że odnajdzie tutaj coś niezwykłego.
– Już sam nie
wiem co się stało tamtego wieczoru.
– Coś bardzo
złego… – wyszeptała dziewczyna. Usiadła na swoim łóżku. Brakowało jej już siły
na porządkowanie wszystkich faktów. Ta sprawa była bardziej skomplikowana, niż
jej się wydawało na początku. Co będzie dalej? Z nią? Z Martinem?
– Muszę już iść –
oświadczył Martin, który kierował się w stronę okna.
– Proszę Cię! Wyjdź
chociaż jak normalny człowiek! – krzyknęła załamana zachowaniem chłopaka, który
stał już parapecie. Ten uśmiechnął się do dziewczyny.
– Problem w tym, że ja nie jestem
normalnym człowiekiem – po czym niespodziewanie zniknął. Alison natychmiast
wychyliła się, chcąc zobaczyć czy chłopak bezpiecznie znalazł się na ziemi.
Przeskakiwał właśnie przez płot. Jak on
to robił? Dziewczyna przez chwilę stała przy oknie, obserwując ruch
uliczny. Skoro Martin dostał się bezproblemowo do jej pokoju, to znaczy, że
każdy może w ten sposób wejść do niej.
***
Blondwłosa
dziewczyna wstała z ławki i zaczęła chodzić po brzegu jeziora. Kaczki, które
pływały w pobliżu wzniosły się ku górze i natychmiast opuściły miejsce bojąc
się człowieka. Nina prychnęła pod nosem. Jakby chciała coś zrobić tym głupim
kaczkom, to już dawno by to zrobiła… Przy ławce, którą przed chwilą opuściła
dziewczyna pojawił się chłopak. Dziewczyna nawet go nie zauważyła, on podszedł
po cichu do niej i delikatnie chwycił za rękę. Przestraszona blondynka
odskoczyła, ale gdy zobaczyła, że przed nią stoi James odetchnęła ulgą.
– Co ty tutaj robisz?
– spytała cicho, po czym poprawiła swoje włosy. James wywoływał u niej mieszane
uczucia. Z jednej strony sprawiał wrażenie takiego uroczego chłopaka, który
sprawi, że w końcu będzie szczęśliwa. Z drugiej strony James był jedną, wielką
tajemnicą. Bardzo często sposób w jaki się do niej zwracał sprawiał, że się
bała.
– Wracam od babci
– wytłumaczył się chłopak. Przez chwilę przyglądał się Ninie, która omijała
jego wzrok. Wyraźnie ją coś dręczyło – Słyszałaś?
– Tak –
odpowiedziała natychmiast. Doskonale wiedziała, że mówi on o odnalezieniu ciała
Liama. Oglądała z przerażeniem poranne wiadomości. Mimo to wiedziała, że jej
nic już nie grozi. Nawet jeśli policja dojdzie do tego co się tak naprawdę
stało… Wtedy zaprzeczy, że była na tej imprezie.
– Ten Martin jest
kompletnym idiotą… – stwierdził lekceważąco James, po czym zmierzwił ręką swoje
włosy.
– Dlaczego tak
mówisz?
– Nie chciałem
cię martwić, bo to po części dotyczy twojej przyjaciółki… – powiedział cicho i
odwrócił się plecami do Niny. Sam zaczął się z zaciekawieniem przyglądać
kaczkom, które znajdowały się kawałek dalej. Blondynka stanęła przed
chłopakiem, chcąc go zmusić do wyjawienia prawdy.
– O czym ty mówisz? – chłopak przez chwilę
trzymał ją w niepewności swoim milczeniem i unikaniem jej wzroku. Aż w końcu
spojrzał jej prosto w oczy. Nina czuła jak miękną jej nogi.
– Podsłuchałem
wczoraj rozmowę Martina i Alison. Po lekcjach siedzieli razem na ławce pod
szkołą, okno było uchylone, więc wszystko słyszałem. Nie myśl, że podsłuchuje
ludzi… Ale ja po prostu, gdy usłyszałem jak Martin mówi, że muszą odkopać ciało
spanikowałem. Musiałem usłyszeć o czym oni mówią – Nina pokręciła z
niedowierzaniem głową. Alison, która tak to wszystko przeżywała miałaby odkopać
trupa? Przecież to jest niedorzeczne – Hudson mu pomaga! Proszę cię, uważaj na
nią.
– Ostrzegasz mnie
przed moją przyjaciółką? – zapytała zirytowana. To co James do niej mówił nie
miało jak dla niej najmniejszego sensu.
– Ostrzegam cię
przed osobą, która przyczyniła się do śmierci Liama! – krzyknął sfrustrowany.
Chciał, aby Nina mu uwierzyła. On chciał jedynie jej dobra. Tylko to się liczy.
– Ale Ali tak to
wszystko przeżywa. Musiałeś się przesłyszeć… To jest niemożliwe, żeby zgodziła
się na coś takiego.
– Nina, ale jak
wytłumaczysz fakt, że Liama odnaleziono przy brzegu? Widziałem jak jego ciało zostało
zakopane pod ziemią! – chłopak trochę za bardzo na nią napierał. Zrezygnowana
dziewczyna usiadła na ławce, nie do końca wiedziała co ma odpowiedzieć – Chyba
mi nie powiesz, że on sam wyszedł. On nie jest pieprzoną Alison DiLaurentis z
serialu Pretty Little Liars. Był
poraniony czymś ostrym! Widziałem to.
– Nie rozmawiajmy
już o tym! – krzyknęła zrozpaczona. Kiedy ktokolwiek zrozumie, że ona nie chce
już rozmawiać o Liamie?
– Dobrze, tylko
miej na uwadze to co ci powiedziałem – powiedział po krótkiej ciszy. Jego ton
głosu był o wiele łagodniejszy niż parę chwil temu. Nina odetchnęła z ulgą – Wiesz…
Jeśli chcesz to możemy dzisiaj spróbować czegoś nowego. Supermany… Jeśli tylko
chcesz – zaproponował, a dziewczyna lekko pokiwała głową na znak zgody. Jak dla
niej to idealny sposób, aby zapomnieć.
***
W niedzielny
wieczór Alison brała długą kąpiel. Przez cały wolny weekend nie zrobiła niczego
sensownego. Właściwie to całą sobotę i niedzielę spędziła w swoim pokoju.
Zdecydowanie za dużo czasu poświęciła myśleniu o Martinie, aż w końcu
wyciągnęła czyste kartki i wszystko dokładnie sobie rozpisała. Zrobiła nawet
tabelkę, którą podzieliła na dwie części. Po prawej stronie znajdowały się
argumenty, które świadczą przeciwko Martinowi, a po lewej te, które mogą
udowodnić jego niewinność. Niestety, tych drugich nie uzbierała zbyt wiele. Ale
coś w głębi jej duszy mówiło, że Martin jest niewinny. Dlaczego ona pojawiła
się tak późno przed salą? Gdyby wyszła parę minut wcześniej to widziałaby
wszystko doskonale.
Po wyjściu z
wanny na swoje mokre włosy nałożyła ręcznik, ubrała luźne dresy oraz czarny
top, który przyklejał się do jej wilgotnego ciała. Jej mama siedziała w salonie
i czytała Dziewiętnaście minut
autorstwa Jodi Picoult, Alison jakiś czas temu poleciła swojej rodzicielce tę
książkę. Gdy przygotowywała sobie kolację przypominała sobie treść lektury. Z
zamyślenia wyrwał ją huk, który rozległ się na górnym piętrze.
– Alison,
zostawiłaś okno uchylone? – zapytała ją matka. Hałas i ją wyrwał z lektury.
Dziewczyna szybko przeanalizowała całą sytuację. Czyżby w jej pokoju pojawił
się ponownie niechciany gość? Wczoraj specjalnie kupiła doniczkę z kwiatkiem,
aby miała czym zapełnić parapet.
– Może wiatr je
otworzył i strącił mi kwiatka. Sprawdzę i posprzątam po sobie – starała się
mówić spokojnie, ale była zbyt roztrzęsiona. Całe szczęście jej mama była zafascynowana
książką i wróciła do czytania. Alison dokończyła robić kolację i jak
najszybciej pobiegła na górę. Bała się tego kogo tam zobaczy. Uchyliła drzwi i
przez szparę spróbowała dojrzeć jakikolwiek ruch. Weszła do pokoju. Nie myliła
się, doniczka leżała rozbita na ziemi. Obok klęczał Martin, zbierał odłamki.
Ali odetchnęła ulgą. Właściwie kto inny mógłby wejść do jej pokoju w taki
sposób?
– Co ci mówiłam
na temat normalnego wchodzenia? – zapytała chłopaka, który w milczeniu sprzątał
– Zostaw to, poradzę sobie sama – oświadczyła chłodnym tonem. Chłopak
natychmiast wstał. Przez moment stał plecami do Ali, a gdy w końcu odwrócił się
i stanęli twarzą w twarz dziewczyna o mało co nie krzyknęła na cały dom.
Chłopak miał rozcięty łuk brwiowy, z jego nosa leciała ciurkiem krew, a do tego
miał rozwaloną górną wargę – Co ci się stało?
– Nie wiem
dlaczego tutaj przyszedłem – powiedział i ukrył twarz w dłoniach. Ali złapała
za jego ręce, zanim chłopak rozmazał krew na swojej twarzy. Widok był naprawdę
przerażający. Modliła się tylko o to, aby jej mama nie weszła teraz do jej
pokoju sprawdzić co się stało. Musiał być jakiś podwód, dla którego wspiął się
na górę i chciał zobaczyć właśnie ją. Mógł iść do Chucka.
– Mogę ci jakoś
pomóc? – zapytała i z uwagą przyglądała się każdej ranie – Martin, powinieneś
iść do szpitala. To wygląda naprawdę poważnie – oświadczyła chłopakowi, który
kompletnie ją ignorował. Patrzał się w jeden punkt na drzwiach – Hej! Powiesz
mi co się stało? – zapytała Ali. Była już delikatnie poddenerwowana.
– Nie –
odpowiedział krótko, wciąż się na nią nie patrząc. To po jaką cholerę tutaj przyszedłeś?
– To co ty ode
mnie chcesz?
– Nic – kolejna
odpowiedź, która sprawiła, że Alison w myślach zaczęła liczyć, co miało na celu
ją uspokoić. Ale to nic nie pomogło. Takie zachowanie doprowadzało ją do
prawdziwej wściekłości. Ewidentnie coś się stało, a nawet nie dawał sobie
pomóc.
– Dobra, ty sobie
tutaj posiedź…
– Nie wiem
dlaczego tutaj przyszedłem – powtórzył wcześniejsze słowa. Jego zachowanie
było, aż za dziwne.
– To już
słyszałam.
– Do zobaczenia w
szkole – powiedział chłopak i wyszedł po raz drugi w ten weekend przez okno.
Alison nie miała już siły, aby go powstrzymywać. To jego życie, sam podejmuje
decyzje. Martin jest bardzo cwanym i samodzielnym chłopakiem, więc z pewnością
sam sobie ze wszystkim poradzi.
SUPERMANY –jest to rodzaj narkotyków. Nie do końca wiem jakie ma dokładnie działanie, ale chodzi o sam fakt, że to narkotyk.
Pod poprzednim rozdziałem obiecywałam dłuższe i ciekawsze rozdziały. Przez te parę dni napisałam do ósmego rozdziału. Po czym usunęłam to wszystko i zaczęłam drugi raz. Trochę pozmieniałam, namieszałam, poprzestawiałam. Poprzedni rozdział trzeci rozbiłam. Postanowiłam was troszkę przygotować na to co się wydarzy. Planowałam dodać w sobotę, ale niestety od rana do nocy jestem zajęta. Rozdział czwarty wrzucę raczej pod koniec czerwca/początek lipca. No i ogólnie mam wrażenie, że rozdział jest pełen błędów stylistycznych i językowych. Starałam się popoprawiać, ale chyba jest za późno i nie udało mi się dojrzeć wszystkiego.
To wchodzenie przez okno wydaje mi się takie… głupie. Musicie mi to wybaczyć, ale Martin musiał się pojawić w sposób nietypowy w jej domu. Jak to zrobił, skąd wiedział który to pokój. Tego się dowiecie za parę rozdziałów, obiecuję!
Jak myślicie co się stało Martinowi? ;)
Moje uczucia odnośnie tego rozdziału zaraz eksplodują, dosłownie. Smutno mi się zrobiło, czytając o tym jak ojciec dowiaduje się o śmierci syna. W dodatku, ten opis znajdujący się w tej części, dał o sobie znać i... Przez chwilę podlewałam własne rzęsy.
OdpowiedzUsuńCo do Jamesa... co z niego za typ. Wydaje mi się, że on chyba tutaj więcej nabroi, no ale nie jestem pewna. :') Ale jego tekst "On nie jest pieprzoną Alison DiLaurentis z serialu Pretty Little Liars." rozwalił mnie na łopatki xD
No i Martin... chłopie co Ci się stało? <- I na to pytanie mam mnóstwo odpowiedzi, ale żadna nie wydaje się być sensowna, więc ja może poczekam aż chłopaczek wytłumaczy co mu się stało...
Po skończeniu rozdziału uśmiechnęłam się do ekranu. Rozdział ś-w-i-e-t-n-y. Mam ochotę przeczytać go jeszcze raz. Wystarczy mi tylko czekać na kolejny! :D
Dużo weny przysyłam! ~
Pozdrawiam ;>
W dodatku zapraszam na rozdział 3. :')
UsuńKLIK
Po raz kolejny Ci dziękuję za miłe słowa! Nawet nie wiesz jak się uśmiecham, gdy czytam komentarze od Ciebie!
UsuńMartin wytłumaczy co mu się stało, ale to dopiero za parę rozdziałów. :D
Również pozdrawiam! :*
Przeczytałam już wcześniej, ale dopiero teraz znalazłam czas i siłę, by coś napisać. Zacznę od Martina. Kurde... Uwielbiam tego gościa xd Ten moment, w którym tak po prostu pojawił się w pokoju Alison był genialny. Tak samo jak to że przyszedł do niej, kiedy został pobity. Sama Alison w tym rozdziale wypadła jakoś tak spokojnie. Wiadomo sprawy się komplikują, bo znaleziono ciało tego chłopaka. Swoją drogą nie byłabym sobie w stanie wyobrazić bólu jego ojca, kiedy zamiast łowić ryby w stawie znalazł martwe ciało swoje dziecka.
OdpowiedzUsuńOficjalnie nie lubię Jamesa. No nie trawię tego gościa. Zresztą mam dziwne przeczucie, że jest zamieszany w śmierć Liama bardziej niż można byłoby przypuszczać.
Rozdział jak zwykle świetny. Pozdrawiam i ściskam :*
Bardzo mi miło! Suuuper, że lubisz Martina! Ja także bardzo lubię jego postać i wręcz uwielbiam pisać fragmenty o nim, no a póki co jest ich bardzo wiele. :)
UsuńDziękuje bardzo i wzajemnie! :*
Smutno mi się zrobiło na myśl, że ojciec Liama nie mógł się z nim pożegnać, nic, ba, odnalazł jego ciało, widział to wszystko na własne oczy. Widok martwego dziecka, swojego dziecka... Zostawia piętno.
OdpowiedzUsuńCo się dzieje z Martinem? Wszystko jest takie dziwne i tajemnicze, ale oczywiście w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Jakoś lubię tego chłopaka, jest taki... Inny.
Pozdrawiam
Dellirah
http://short-stories-dellirah.blogspot.com/
Tak to bardzo przykre, a tak naprawdę taka jest rzeczywistość. Wielu rodziców traci swoje dzieci i nawet nie może się z nimi pożegnać. Współczuję każdemu kogo to spotkało. :<
UsuńCo z Martinem? Odpowiedź za kilka rozdziałów ;> zajrzałaś i skomentowałaś! Również pozdrawiam!
Witam!
OdpowiedzUsuńW końcu tutaj dotarłam i nie żałuję! Historia, która nam tutaj przedstawiasz naprawdę mnie wciągnęła i już nie mogę się doczekać dalszego ciągu!
Żal mi ojca Liam'a. Nie ma nic gorszego od znalezienia zwłok własnego dziecka. Serce mi pękło podczas czytania tego fragmentu...
Jestem bardzo ciekawa: kto tak urządził Martina i kto zabił w tak straszny sposób Liam'a?
Chciałabym już znać odpowiedzi na swoje pytania.
Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział, tym samym życzę Ci dużo weny, jak i czasu na pisanie!
Prosiłabym o powiadomienie o nowym rozdziale.
Pozdrawiam, Eunice!
I zapraszam również do siebie!
[ http://madeline-dean.blogspot.com ]